sobota, 18 lutego 2012

Zatrzymując czas wzdrygam się
czy mogę tak?
Mknę z siłą rakiety i
uderzam o ściany płacz.
Czy mogę tak?
Choć wiem, że
nie boli tak, jak
Co?
Czy snieg i krew mieszają się?
Odbieram Ci tę nicość
Odbieram Ci tę pustkę
daje w zamian kwiaty
zerwane na lące o poranku
Daje ci łze zmrożoną oddechu chłodem
A Ty?
Idę...


*** *** ***


Czerń kryształowa a na jej dnie
czerwona kropla krwi i biel
i śniegu blask i oka błysk i
krzyk
I drzewa i dal i otchłan bez dna
i aksamit
Spadam i spadam i lece do góry i
łapię oddechu czas i
blask
Zamykam się i nie chcę już
już nie chcę nic co mogłoby
dać życie mi
na chwilę tę
Teraz... 
Miłością ubarwiłam mój świat...
zamknięty jak w garści ptak...
Otworzyłam okno na oscież...
wpuścilam oddechu powiew... powietrza mroźnego dar.

Kling... Klong... Liście zaszeleścily, zadźwięczały... Cisza...
Kling... Klong... Omg.

Wyjrzałam ostrożnie... Hmm... Piersią pełną oddech zaczerpnęłam...
Mroźny i świeży...

Szelest...

To ptak... do lotu zerwał się...
Wzleciał do góry i krótkie spojrzenie rzucił mi... Jesteś tam?

Chyba...

Ostroznie wystawiłam nogę... jedną... drugą...
Ostrożnie...
Trawa ubrana kryształkami rosy... powiedziała chłodne Witaj

Ptaszku... dokąd lecisz? Zapytałam...
Lecz odpowiedzi nie usłyszałam...
Ptak zniknął wśród koron drzew... i tylko w dali słychać było jego Śpiew...

poniedziałek, 13 lutego 2012

Dla zabawy przestawiasz mi życie
do góry nogami.
Czynisz to, bo Cię to bawi 
czy też chcesz pomóc
w tak dziwaczny sposób?

Trzęsiesz mi krzesłem, gdy siedzę.
Wydzierasz dywanik spod stóp,
gdy stać na nim próbuję.
Lecę na twarz usiłując
równowagę utrzymać na życia zakręcie.

Podnoszę się jednak
i głowę wysoko trzymam.
Widzisz? Niełatwo mną rzucić
o ziemię.
Zdziwiony?

środa, 8 lutego 2012

Na niby tak
sobie powiem
że bardzo Cię kochać chcę
Chcę leżeć na trawie i
w slońce spoglądać
gdy trawa wilgotna chłodzi
ciało me...

Na niby rękę wyciągnę i
dotknę policzka Twego
usta Twe musnę spojrzeniem
i myslą uwiodę Cię
Nie powiem jednak, że kocham
bo kochać nie kocham
To wiedz...

Zatrzymam Cię na tę chwilę
tak aby poczuć Cię
Sprawię, że czas się zatrzyma
a potem rzucę zaslonę
na czas i wspomnienie
Otworzysz oczy i
nic nie zobaczysz
Nie ma i nigdy nie było tu mnie...

sobota, 4 lutego 2012

Poszczególne stopnie na schodach mojego życia
mam za sobą
Ten pierwszy i najtrudniejszy
gdy chodzić uczyłam się
Ten drugi pełen radości i bólu
upadkiem znaczyłam mój pęd
Ten trzeci ciut ostrożniejszy
Ten czwarty jakiś taki
niepewny i kolyszący...
Ten piąty jak pamięć po wczoraj i
taniec zwycięstwa nad jutrem
Ten szósty to jakby komenda
na każdy następny przede mną
siódmy i ósmy, dziewiąty, dziesiąty...
i każdy kolejny
Spoglądam do góry
i zastanawiam się
co lepsze...
Kolejne upadki, potknięcia, porażki
Czy może powinnam wziąc windę?