sobota, 17 września 2011

Probowalam napisac cos madrego...

... wzielam dlugopis do reki i papieru kartke.
Zamyslilam sie...
Przez glowe przelecialo mi
obrazow i mysli tysiac...
a zadne z nich nie urzeklo mnie.
Zamyslilam sie spogladajac...
na drzewo przed moim oknem.
Zielone bylo a na nim...
kwiatow wiosennych milion.
Urzeklo mnie, lecz...
slow nie znalazlam na to.
Zamyslilam sie i wsluchalam w te cisze...
cisze, ktorej nie bylo.
W tej ciszy byl ptaka spiew i wiatru szum...
lisci szelest i serca bicie...
a jednak zadnych slow.
Zamyslilam sie...
a przed oczami mymi swiat zawirowal
jak na karuzeli kiedys... a ja
Ruszalam sie w rytm...
ptaka spiewu...
wiatru szumu...
lisci szelestu...
serca bicia...
i braku slow.
Tanczylam w rytm tych dzwiekow zrodzonych w ciszy i...
nie wymyslilam nic madrego.
Nic co spisac moglabym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz